Etykiety

Archiwum

Statystka

ho ho ho

Magia słów to zbiór świątecznych opowiadań. Święta to magiczny czas, do którego ostatnimi czasy trzeba się nieco "nastroić".
Wesołych Świąt!

[nagłówek od Tiny Fox | szablon od Agaty | spisfanfiction.blogspot.com]
19 gru 2016
Autor:

[mr. & mrs. claus]


— Wciąż nie mogę uwierzyć, że spędzamy święta razem, w dodatku w akademiku — powiedziałam cicho, uśmiechając się do przyjaciół.
— A mamy inne wyjście? Na dworze drogi są nieprzejezdne — jęknął Niall, przytulając się do pleców Rey.
— Nie mów tak! — fuknęła dziewczyna, odsuwając się od niego. — Magia świąt i te sprawy, nie czujesz tego?
— On czuje jedynie pociąg. Do ciebie, Rey — wtrącił Luke, śmiejąc się głośno i zerkając na mnie, przez co na pewno spłonęłam soczystym rumieńcem.
— Spadaj. Jesteś niegrzeczny i Święty Mikołaj nie przyniesie ci prezentu, cioto. — Odgryzł się Niall, ponownie przyciskając do siebie Rey i całując ją w kark.
Patrzyłam na to z zazdrością i swego rodzaju smutkiem. Luke nie zachowywał się jak Niall i to bolało najbardziej. Cieszyłam się, że spędzam święta w akademiku, z miłością swojego życia, ale najwyraźniej Luke nie podzielał tego entuzjazmu. Wydawał się być zamyślony.
Wstałam z kanapy, na której siedziałam wraz z chłopakiem i podeszłam do okna, spoglądając na śnieżny krajobraz na zewnątrz. Kilkanaście minut temu wróciliśmy z wigilijnej kolacji wraz z innymi studentami i teraz siedzieliśmy w moim i Rey pokoju, i… wesoła atmosfera zniknęła.
Niall był zajęty Rey.
Rey była zajęta Niallem.
A Luke był zamyślony jak jeszcze nigdy.
Westchnęłam cicho. Nie tak wyobrażałam sobie święta z najlepszą przyjaciółką, jej chłopakiem — a za razem moim najlepszym przyjacielem, oraz z chłopakiem, z którym byłam już dwa lata. To wszystko było zupełnie nie tak, jak to sobie wymarzyłam. Był to nasz ostatni rok na studiach, a potem każde miało iść w swoją stronę.
— Za chwilę wrócę. — Do moich uszu doszedł głos Luke’a. Głos, który tak bardzo kochałam.
— Okay. — Wzruszyłam ramionami i usiadłam na swoim wcześniejszym miejscu.
Drzwi zatrzasnęły się za blondynem, a ja spojrzałam na parę siedzącą naprzeciw. Gdy przyjaciółka poprawiła kosmyk włosów, który wypadł zza ucha, coś błysnęło i zmrużyłam oczy, aby lepiej się temu przyjrzeć.
— Rey… Czy to jest…? — Wskazałam na mały, błyszczący przedmiot na jej palcu.
— Pierścionek zaręczynowy? — dokończył za mnie Niall. — Tak.
— Kiedy chciałaś mi powiedzieć? — spytałam przyjaciółkę z niemałym wyrzutem w głosie, lecz zanim ta zdążyła odpowiedzieć, drzwi pokoju otworzyły się, a w nich stanęła szczupła i wysoka postać, ubrana na czerwono.
— Ho ho ho? — Postać odezwała się niepewnie, a Niall wybuchł śmiechem.
— Serio, Luke? Nie no, stary, kreatywności to ci nie brakuje — parsknął.
— Jaki Luke? — zapytał oburzony. — Jestem Mikołaj. Święty Mikołaj.
Postać w czerwonym ubraniu, jaką rzeczywiście był Luke, złapała oparcie krzesła i postawiła je przy małej choince, pod którą leżało kilka małych prezentów.
— To jak, chcecie prezenty?
Mój uśmiech nie sięgał oczu. Wciąż byłam smutna — co on do cholery kombinował!? Bawił się w Świętego Mikołaja, zamiast spędzić miło czas i… No właśnie, co? Luke usiadł na krześle, gładząc dłonią sztuczną, białą brodę i poprawiając czerwoną czapkę z pomponem. W końcu wziął do ręki pierwszy prezent.
— Ho ho, Rey, chodź do Mikołaja! – Krzyknął entuzjastycznie, wyciągając do niej ręce. Wyglądało to bardziej niż komicznie. Dziewczyna ze śmiechem usiadła mu na kolanach. — Co prawda w nocy z Niallem grzeczna nie jesteś, ale prezenty dostaniesz — mówił ze śmiechem, a Niall rzucił mu wściekłe i oburzone spojrzenie.
Rey cmoknęła go lekko w policzek i wróciła na kanapę, od razu biorąc się za rozpakowywanie dwóch prezentów, jakie otrzymała — ode mnie i od Luke’a. Domyślałam się, że pierścionek zaręczynowy był świątecznym prezentem od Nialla i… sprawiło to, że byłam zazdrosna jeszcze bardziej. Dlaczego Luke nie mógł być tak romantyczny?
— Niall, stary, chodź do Mikołaja. — Luke śmiał się, mało co nie spadając z krzesła, a gdy Niall również usiadł mu na kolanach, nie potrafiłam być obojętna i wybuchłam razem z nimi.
Z obydwu byłby idealny materiał na homoseksualistów, wyglądaliby razem słodko — ta myśl rozbawiła mnie jeszcze bardziej, a widok Nialla, naśladującego Rey i również cmokającego mojego chłopaka w policzek, sprawiła, że trzymałam się za brzuch, wijąc po kanapie i nie potrafiąc uspokoić. Przyjaciółka nie wyglądała lepiej — zwłaszcza, że w jednym z prezentów znalazła dwanaście prezerwatyw różnych firm, z dopiskiem „Ma wam starczyć na cały rok, seksoholicy! Raz w miesiącu!” .
— Oh, tak! Zawsze chciałem dostać sztucznego cycka do macania! — krzyknął Niall, śmiejąc się do rozpuku, gdy wciąż siedząc na kolanach Luke’a, rozpakowywał swój pierwszy prezent.
— Sugerujesz, że dwa to dla ciebie za mało? — Rey uniosła brwi w lekkim niedowierzaniu.
— Daj spokój. — Machnął niedbale ręką. — Twoje nie są takie gumowe, to nie to samo — rzucił, zwijając się ze śmiechu.
Kochałam całą tę trójkę, mimo iż czasami byli zboczeni aż do obrzydliwości. Jednak trzeba przyznać, że z nimi nigdy nie ma nudy — o ile Rey i Niall się nie obściskują — i zawsze jest komicznie.
W końcu jednak Niall wrócił na kanapę, przelotnie całując swoją dziewczynę i z zaciekawieniem patrzył na Luke'a, który ponownie gładził brodę.
— Chyba pora na ciebie, kochanie. — Spojrzał mi w oczy i ku mojemu zdziwieniu, nie sięgnął po żaden z prezentów, leżących pod choinką. Zamiast tego rozpiął dwa guziki stroju Mikołaja i ze środka wyjął małe, kwadratowe pudełko i nim zdążyłam w jakikolwiek sposób zareagować, już klęczał przede mną z pierścionkiem w ręku.
— Czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją Panią Mikołajową?
Nie byłam w stanie wydusić z siebie słowa. Mogłam jedynie siedzieć i patrzeć w jego przepełnione nadzieją i miłością oczy. Czułam, jak po moich policzkach spływają łzy i kiwnęłam twierdząco głową.
To były najlepsze święta w moim życiu. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

© Design by Agata for WS. Scroller, pattern.